-

Niedzwiedzica

Opowiesc nieomalze wigilijna, tylko ze dla foliarzy.

Wrzucam, mimo wahan. Z mocnym postanowieniem, ze notka numer 3 bedzie wreszcie pasowala do kadru SN.

Opowiem Wam historię bez ładu i składu. Najkrócej jak potrafię.

Nie będzie ona wyglądała na opowieść wigilijna, niemniej pozory mylą.

Wstęp: jestem tchórzem. Archetypem tchórzostwa. Od zawsze. Kiedy tylko mam możliwość schowania się w najciemniejszy kat mysiej dziury, natychmiast to robię i trzeba czegoś naprawdę dużego, żebym z niej wylazła. Cierpię męczarnie, kiedy ktoś mnie wyszydzi albo nie potraktuje tak, jak oczekiwałam. 

Nie mam wiec najmniejszej ochoty ani pisać, ani gdziekolwiek zamieszczać tego tekstu i pocę się z niewygody przed nieuniknioną perspektywą wyjścia na wariatkę. Niemniej wszystkie inne opcje są jeszcze gorsze. Moją jedyną nadzieją jest, ze może nikt tego nie przeczyta…

Oto wiec historia bez ładu i składu.
 

Dawno temu, kiedy moje dziecko było o połowę młodsze, a moją główną aspiracją było mieć dużo koleżanek i pic z nimi kawę (no i może jeszcze poprawić swój status społeczno-finansowy przez zostanie kinezjologiem), pojechaliśmy sobie z dzieckiem we dwójkę do muzeum transportu do Lucerny. Pierwsza atrakcja, na która się zdecydowaliśmy, był tamtejszy symulator lotu. Zaprogramowany tak, żeby nawet przeciętny nierozgarnięty pięciolatek mógł mieć frajdę z pilotowania.

Wleźliśmy do niego radośnie, odstawszy swoje. Właz się zatrzasnął a na ekranie pokazał pas startowy. Wystartowaliśmy, a mi się jakoś dziwnie ścisnęło gardło. Syn pilotuje, a ja czuje, ze ogarnia mnie atak paniki. W pewnym momencie panika wygrywa ze wszystkim innym, lapie za moje stery i… no cóż, majestatycznie roztrzaskuje samolot. Syn patrzy z wyrzutem, ludziska, kiedy wychodzimy, z politowaniem. No cóż.

Kiedy wracamy do domu, odbieram telefon od Mamy, która informuje mnie, że właśnie nad Smoleńskiem rozbił się samolot z całym polskim rządem na pokładzie. Jako że działo się to wszystko 10 kwietnia 2010.

Jak wspomniałam, w tamtych czasach moja świadomość i wiedza polityczna była na poziomie dżdżownicy. Zareagowałam świergotaniem, ze hehehe, cóż za przypadek taki wypadek, jedni zginęli, drudzy zginęli, a w dodatku to ja tez rozbiłam samolot. O pierwszym w życiu ataku paniki już zdążyłam zapomnieć.

A potem jednak zostałam kinezjologiem. Przedzierając się przez rozmaite dziwne informacje, rytuały i protokoły, poszłam trochę dalej i poczytałam o kabale, alchemii, średniowieczu, wreszcie historii i polityce dawnej i współczesnej. Dopełzłam w bólach do konkluzji, ze tak właściwie istnieją tylko dwie drogi. Jedna jest odbijanie się od ściany do ściany niczym pijane dziecko we mgle, konsumujące rozrywki, napełniające się akceptacją społeczną i dbające o pozory i o konto w banku, aby na koniec gdzieś sobie dyskretnie zgnić. Drugą drogą jest Święty powszechny Kościół katolicki i jego sakramenty. Picie kawy z koleżankami zeszło na dalszy plan. 

Dziewięć lat później, przed południem, jechałam sobie z Travers do Boudevilliers, czyli z jednej do drugiej szwajcarskiej wioski bez znaczenia. Słuchałam dziwnym trafem radia, którego z reguły nie włączam. Radio gadało głosem rozentuzjazmowanego pana, który obwieszczał, ze dzisiejszy dzień jest absolutnie niezwykły i historyczny, albowiem naukowcom i systemowi EHT udało się po raz pierwszy złapać w teleskopy czarna dziurę i już, już za chwilunię wyżej wymienieni naukowcy i rożni szczęśliwcy na całym świecie będą ja obserwować na żywo. Słuchając, jakie to niesłychane szczęście nas spotyka, poczułam, jak wraca mój atak paniki sprzed dziewięciu lat.

Zatrzymałam się, aby ciut uporządkować myśli. Nie będę opowiadać jakie, albowiem mimo ze jestem gotowa wyjść na wariatkę, to może nie aż tak. Generalnie chodziło o danie sobie rady z głosem z tyłu czaszki, uświadamiającym mi, ze czarna dziura, ta kwintesencja nienasyconej ciemności pożerającej wszelkie światło na wieczność, jest materialna forma grzechu śmiertelnego. I ze może gapienie się na nią z zachwytem w atmosferze celebracji nie jest najlepszym pomysłem na spędzenie dnia.

„No dobra”, pomyślałam sobie. „Nie mam pojęcia, co to znaczy i dlaczego data jest ta sama, co katastrofy smoleńskiej. Wtedy nikt za bardzo nie patrzył w niebo, a nawet wszyscy mówili, ze dziury w niebie od tego nie będzie. Okej. Jeśli weźmiemy niebo jako wspólny mianownik, to mamy następny element – Eyjafjallajökull, który sobie wybuchł i zasnuł swoim dymem cale niebo piec dni po Smoleńsku. Poczekajmy 5 dni.”

I pojechałam dalej.

 

15 kwietnia 2019 paliła się katedra Notre Dame.

 

Ten pożar był jednym z głównych tematów naszych rozmów w Częstochowie, gdzie udaliśmy się z rodzina spędzić Triduum Paschalne.

Drugim z głównych tematów, bezpośrednio wynikającym z pierwszego było – oby ta Wielkanoc nie była nasza ostatnia.

 

Kiedy wiec pod koniec lutego tego roku hierarchia kościelna ogłosiła, ze wody świeconej ma nie być i generalnie won z kościołów, mój smutek był o wiele większy niż zaskoczenie. I nie miałam zbyt dużych wątpliwości, ze Boże Narodzenie, tak czy siak, zostanie albo odwołane albo zmasakrowane.

 

Nie mogę przestać myśleć o tym odważnym kapelanie paryskiej straży pożarnej, wynoszącym koronę cierniowa z katedry, i o tym, dlaczego na straszaka wybrano nam właśnie koronawirusa.

 

Dzisiaj, 23 grudnia 2020 roku jesteśmy zrezygnowanymi ludźmi bez twarzy, którzy już nie wchodzą do kościołów zanurzając rękę w kropielnicy, aby się przeżegnać. Bezwzględna większość natomiast, wchodząc do wszelkich świątyń konsumpcji czy administracji, psika sobie ręce jakimś ponurym świństwem, składając je potem w „amen”, i w dodatku zmusza do tego swoje dzieci. Uganiamy się rozpaczliwie za iluzja względnego poczucia bezpieczeństwa, beznadziejnie analizując, czy ten wredny wirus jest bardzo czy nie bardzo zaraźliwy i jakież jeszcze szkody ekonomiczne nam wyrządzi. Obruszamy się na kapłanki Heroda z piorunem, nawołujące do zabijania niemowląt na naszych ulicach, ale nie widzimy związku tych groteskowych i odrażających celebracji z Adwentem. Nasza uwaga jest zafiksowana na czymś nieskończenie małym i zagrażającym naszej egzystencji fizycznej. Przypominamy przerażone robaki wijące się pod kamieniem, który ktoś niespodziewanie odsunął.

 

Przypuszczam, ze znowu są dwie drogi. Pierwsza, to dalej patrzyć na codzienność jak byk na płachtę i dzielnie walczyć z jakimś niezdefiniowanym niebezpieczeństwem wirologicznym, trudnościami finansowymi (które dla wielu rzeczywiście staja się potworne), zachęcając się nawzajem do oporu przed rządowymi pomysłami, ogólnym debilizmem i niesprawiedliwością. I wreszcie rozchorować się ze stresu i wyczerpania.

Druga droga jest o wiele trudniejsza. Jest nią uświadomienie sobie, ze Chrystus, Zbawiciel, naprawdę za chwile przyjdzie na świat. Urodzi się. I ze to nie jest żadna przenośnia ani pusta tradycja, tylko twardy fakt. A my mamy zrobić tylko tyle i aż tyle, żeby On, Zbawiciel, poczuł się w naszych domach i sercach jak u siebie. U siebie.

 

Jeśli byłaby to tylko taka sobie metafora i folklor, siły ciemności nie zaangażowałyby aż takich środków, abyśmy zapomnieli o tej drugiej drodze.

 

Nie wiem, jak będzie wyglądała przyszła Wielkanoc. Podejrzewam, ze bardzo dużo zależy od tego, na co skierujemy oczy jutro i pojutrze.

 

Bóg się rodzi jako słabe niemowlę, w ramionach swojej delikatnej Mamy. Mamy wybór – albo będziemy go chronić z Maryja i Jozefem, albo jesteśmy nikim.

 

Wszelkich błogosławieństw dla Was wszystkich.

 

Nawiedzona wariatka, do usług.

 



tagi:

Niedzwiedzica
23 grudnia 2020 16:48
22     2300    20 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


koproski @Niedzwiedzica
23 grudnia 2020 18:39

Piękny tekst!

Ze swej strony daję fragment listu papieża Benedykta VI, który warto przeczytać w całości:

"

... pierwszym fundamentalnym darem jaki wiara nam oferuje jest pewność ze Bóg istnieje.Świat pozbawiony Boga może jedynie być światem pozbawionym znaczenia. Albowiem skąd wszystko, co jest, się wywodzi. W każdym razie nie ma on żadnego celu duchowego. W jakiś sposob jest i nie ma ani celu ani sensu. W takim razie nie ma żadnych standardów dobra i zla. W takim razie tylko to, co jest silniejsze może zaznaczyć swój autorytet. Władza jest zatem jedyną zasadą, prawda się nie liczy, nie istnieje .

Jedynie wówczas, gdy rzeczy mają przyczynę duchową, są zamierzone i stworzone - tylko wówczas gdy istnieje Bóg Stwórca - który jest dobry i chce dobra - może życie człowieka także mieć sens.

To, że istnieje Bóg jako Stwórca i miara wszechrzeczy, jest przede wszystkim pierwotną potrzebą. Jednak Bóg, który nie wyrażałby siebie w ogóle, który nie dałby siebie poznać, pozostałby założeniem i tym samym nie mógłby określić kształtu naszego życia. Aby Bóg był rzeczywistym Bogiem w tym celowym stworzeniu, musimy liczyć na Niego, że w jakiś sposób siebie wyrazi. Uczynił tak na wiele sposobów, ale zdecydowanie w wołaniu, które doszło do Abrahama i dało ludziom szukającym Boga orientację, wiodącą poza wszelkie oczekiwania: sam Bóg staje się stworzeniem, mówi jako człowiek z nami istotami ludzkimi.

W ten sposób zdanie „Bóg jest” ostatecznie zamienia się w prawdziwie radosne przesłanie, właśnie dlatego, że jest on czymś więcej niż rozumieniem, ponieważ stwarza miłość - i jest miłością. Sprawienie by ludzie ponownie byli tego świadomi jest pierwszym i podstawowym zadaniem powierzonym nam przez Pana.

Społeczeństwo bez Boga - społeczeństwo, które nie zna Go i traktuje jako nieistniejącego - jest społeczeństwem, które gubi swoją miarę. W naszych czasach ukuto powiedzenie: Bóg umarł.

Kiedy Bóg faktycznie umiera w społeczeństwie, staje się ono wolne - zapewniano nas. W rzeczywistości śmierć Boga w społeczeństwie także oznacza koniec wolności, ponieważ to, co umiera jest celem, który zapewnia orientację. I ponieważ znika busola, która wskazuje nam właściwy kierunek, ucząc nas odróżniania dobra od zła.

Społeczeństwo Zachodu jest społeczeństwem, w którym Bóg jest nieobecny w sferze publicznej i nie ma nic co mógłby mu zaoferować. I dlatego jest to społeczeństwo, w który miara człowieczeństwa jest coraz bardziej gubiona. W indywidualnych punktach staje się nagle jasne, że to, co złe I niszczy człowieka, stało się rzeczą naturalną. Tak jest w przypadku pedofilii....”

zaloguj się by móc komentować

DrzewoPitagorasa @Niedzwiedzica
23 grudnia 2020 20:07

Dzięki. Piękny tekst. 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Niedzwiedzica
23 grudnia 2020 20:25

Bóg się sam obroni. Nikt i nic nie jest w stanie mu zaszkodzić. Skupianie się na naszych "możliwościach" w tym zakresie to błędne koło, które nie tylko oddala nas od kreatywnych działań, ale  napędza poczucie bezsilności i autodestrukcyjnej nienawiści do wrogów Jego Kościoła, który nie zostanie przecież w takiej formie jaką znamy, jaką sobie urządziliśmy, przeniesiony do nieba :) Więc rolą hierarchii, na którą coraz więcej katolików zaczyna z co raz większą bezczelnością psy wieszać, unieważniając w ten sposób ich posługę w postaci sakramentów, nie jest dogadzać świeckiemu poczuciu "sprawiedliwości". Bo jak nie to do diabła z takim kościołem... Helouuu! Innego nie będzie, a mamy obiecane że będzie jeszcze gorzej... Diabeł ma więc tylko jeden prosty cel, pozbawić nas pokory w imię "odwagi mówienia prawdy".

Tymczasem my mamy "tylko" zrozumieć dlaczego uniżyć się "musiał" Bóg w osobie umiłowanego Syna. Co to znaczy że się narodził w ludzkim ciele, rezygnując z chwały, i na czym polega miłość jaka panuje w Trójcy. Do ofiary z życia... Mamy tylko zapragnąć tej samej relacji, na poziomie dla nas, jako ludzi, osiągalnym. To właśnie będzie moment, kiedy staniemy się w pełni na Jego obraz i podobieństwo. Tak jak nas widział jeszcze przed stworzeniem świata. Do tego zostaliśmy stworzeni, i "uprawnieni" dzięki krwi Jezusa. Na całą resztę, tak jak Pani napisała, szkoda nawet ziewnięcia... A i to tylko w pokorze :)

Wesołych świąt

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @Niedzwiedzica
23 grudnia 2020 20:34

Ja nie wiem, Ewuniu, co Ci tu nie pasuje do kadru SN. Żebyś mi się więcej nie bała i nie wahała, czy wrzucać. Żychę Ci siły, odwagi i radości, jaką daje Najmniejszy i Najsłabszy. Blogosławionych Świąt Narodzenia Pańskiego dla Twojej rodziny i dla wszystkich Nawigatorów.

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @ikony58 23 grudnia 2020 17:40
23 grudnia 2020 23:10

Uuuch Ikono!

Ten tekst to prezent, kotry sobie natychmiast kopirajtuje, ale rowniez opakowuje, obwiazuje wstazeczka i klade pod choinke. Serdeczne dzieki :))

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @koproski 23 grudnia 2020 18:39
23 grudnia 2020 23:14

Znajde w calosci, dziekuje pieknie. Przypuszczam, a raczej mam nadzieje, ze kiedys odkryjemy ze pod ta zachodnia nekroza Pan Bog instaluje cos, co nas zachwyci i zaskoczy. Prawda?... :-)
Pieknych swiat zycze.

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @DrzewoPitagorasa 23 grudnia 2020 20:07
23 grudnia 2020 23:15

Dziekuje serdecznie i pieknych swiat zycze :)

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @OdysSynLaertesa 23 grudnia 2020 20:25
23 grudnia 2020 23:21

Dzieki za podsumowanie, pod ktorym sie podpisuje wszystkimi konczynami. Nie rozwijajac watku hierarchii, albowiem od razu mi zejdzie na twerkujacych wikarych i ojca Chleptaka, a to nie czas po temu.

Tak, Pan Bog w Trojcy Jedyny, przychodzac do nas, zrobil wolte, ktora jest niekonczacym sie wyzwaniem dla naszych maciupenkich umyslow. Nie tylko najwieksze jest najmniejsze, ale najlatwiejsze jest najtrudniejsze. Ciemna noc w jasnosci promienistej brodzi po prostu. A wszystko ujete w klamry spojnej logiki i matematyki.

Pieknych Swiat :))

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @maria-ciszewska 23 grudnia 2020 20:34
23 grudnia 2020 23:22

Jasne Marysiu, juz koncze z ta kokieteria.

Wszelakich blogoslawienstw dla Ciebie i wszystkich Twoich <3

zaloguj się by móc komentować

valser @Niedzwiedzica
23 grudnia 2020 23:37

Ta wygenerowana awaria rzeczywiscie stawia wyzwania i uprzykrza zycie, ale mimo wszystko jestem spokojny o koncowy rezultat.

Kto pamieta czasy komuny to wie, ze w kazdym idiotycznym systemie w koncu zabraknie paliwa, wszystko skoroduje i zawali sie pod wlasnym ciezarem. Rozne taktyki tutaj mozna obrac, zeby swoj program zrealizowac, ale kluczem do zwyciestwa sa zawsze te same elementarne rzeczy - dbanie o stan swojego ducha, bycie nieustannie skoncentrowanym i dzialanie wedlug wyznaczonych kierunkow.

Najlepiej miec KOGOS, kto o tych prostych sprawach co jakis czas przypomina. Walka nigdy sie nie konczy. Jest ciezko czasami, ale nie wolno nam rozpaczac. No, a Boze Narodzenie to nie jest czas zadumy czy troski. To jest czas radosci, do ktorej Adwent nas powinien przygotowac. 

Jestem gotowy na narodziny Jezuska.

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Niedzwiedzica
24 grudnia 2020 00:31

Nie umiem tak pieknie skladac slow, ale, ze tak powiem - z mysli mi to wyjelas. Bardzo, bardzo dziekuje.

Mam wrazenie, ze "dzieki" temu, w jakim tutaj swiecie zyjemy,  latwiej  jest troche ostrzej cala te sytuacje zobaczyc. To jest dosc wyraznie czarno-biale, a ten pretekst pandemiczny, bardzo "swieckosc" tutejszego Kosciola obnazyl .

(pamietasz, co mowil ksiadz Piotr po "nielegalnych" mszach swietych? ze tutaj to juz wlasciwie nie ma co zbierac; sadzilam, ze to moze zbyt pesymistyczna wizja, ale kilka dni temu - moze slyszalas, temu odezwal sie biskup diecezji: ludzi coraz mniej, ksiezy za duzo, 50% to cudzoziemcy, trzeba tych cudzoziemcow, co nie rozumieja lokalnych uwarunkowan - oporni tacy w akceptowaniu nowoczesnych reform, zwlaszcza Polacy i Afrykanczycy niereformowalni sa - raczej poodsylac do domu; a kosciolow tez za duzo i gdzieniegdzie pustawe , wiec trzeba bedzie pozamykac..)

Smutno mi, kiedy widze miotajacych sie katolikow w Polsce, z ktoryc czesc gladko zaakceptowala slabe bardzo tlumaczenie,  ze cala ta amputacja zycia sakramantalnego to w ramach "milosci blizniego", a niektorych przypadkach przyjscie do kosciola to grzech przeciwko 5 przykazaniu...

Dziekuje Ci bardzo, "nawiedzona wariatko", milo wiedziec, ze nie jest sie osamotnionym;)

Zycze Ci duzo sily; wiary, nadziei i milosci. I na pohybel tym wszystkim durniom: Swiat Bozego Narodzenia w duzym i milym towarzystwie:)

P.S. Wyluszcze z tekstu:

"Druga droga jest o wiele trudniejsza. Jest nią uświadomienie sobie, ze Chrystus, Zbawiciel, naprawdę za chwile przyjdzie na świat. Urodzi się. I ze to nie jest żadna przenośnia ani pusta tradycja, tylko twardy fakt. A my mamy zrobić tylko tyle i aż tyle, żeby On, Zbawiciel, poczuł się w naszych domach i sercach jak u siebie. U siebie.

Jeśli byłaby to tylko taka sobie metafora i folklor, siły ciemności nie zaangażowałyby aż takich środków, abyśmy zapomnieli o tej drugiej drodze."

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej4 @Niedzwiedzica
24 grudnia 2020 01:24

Dzięki.

I wielu Łask Bożych dla Pani i komentatorów

zaloguj się by móc komentować

koproski @Niedzwiedzica 23 grudnia 2020 23:14
24 grudnia 2020 09:50

Zapomniałem o życzeniach. Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia Pani i całej rodzinie :)

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @valser 23 grudnia 2020 23:37
24 grudnia 2020 11:08

wszystko skoroduje i zawali sie pod wlasnym ciezarem

Dwa przykłady z mojego otoczenia walki z restrykcjami wprowadzanymi dla naszego dobra.

1. Moi siostrzeńcy, aby móc sobie pograć amatorsko w siatkówkę, zarejestrowali się wraz z kolegami jako klub sportowy, i teraz mają prawo wynajmować halę.

2. Znajomy zapisał swoje córki do klubu pływackiego, żeby nie kisiły się w domu, jak władzuchna przykazała. No i dziewczyny wzięły i zakwalifikowały się do kadry narodowej.

Moc truchleje i koroduje.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Niedzwiedzica
24 grudnia 2020 17:54

Fajny tekst. Że piękny to mało powiedziane. Skuteczny, przede wszystkim skuteczny. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Niedzwiedzica
24 grudnia 2020 17:55

Nadto serdeczne życzenia Urodzinowe, rzecz jasna, wraz z modlitwą.

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @valser 23 grudnia 2020 23:37
25 grudnia 2020 15:07

Kluczem do zwyciestwa sa zawsze te same elementarne rzeczy - dbanie o stan swojego ducha, bycie nieustannie skoncentrowanym i dzialanie wedlug wyznaczonych kierunkow.

Piotrusiu, nie wykluczam, ze to jest dokladnie, co do joty to, co Matka Najswietsza obgadala z Archaniolem Gabrielem.

Jestem gotowy na narodziny Jezuska.

Wiem.

<3

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @jestnadzieja 24 grudnia 2020 00:31
28 grudnia 2020 15:22

Czesc Imienniczko mila (znaczy, nie ze nawiedzona wariatko, tylko imienniczko tout court!)

Pamietam, jak ksiadz Piotr mowil, ze nie ma co zbierac. I spotkanie ze Strachliwym Murzynem ;) Niemniej, jak Maria i Piotrek wspomnieli, w koncu to wszystko skoroduje i zawali sie pod wlasnym ciezarem. Tez dorzuce ciepla reka przyklad: w tym roku swietowalismy po raz pierwszy razem ze sklocona od lat rodzina U. Drastycznie ateistyczna X podeslala nam zdjecia z gorskiej kapliczki w Saas Fee i opowiedziala o swoim zachwycie o atmosferze w kapliczce owej. Drastycznie ateistyczna Y rzekla mi na pozegnanie, ze ma nadzieje, ze sie znowu bardzo niedlugo zobaczymy i po sekundzie wahania usmiechnela i dodala "si Dieu le veut". Z, ktory pol wieku temu uciekl od swoich w poczuciu winy, mial odwage, coby im sie pokazac i pogadac na telekonferencji zarzadzonej przez dzieci i wnuki. Zaproszeni zostali ci, ktorzy przez lata byli ignorowani. Wszyscy byli dla siebie zwyczajnie po ludzku sympatyczni.

Znaczy, chce sie powiedziec - rzeczy ida wedlug planu.

Z lekkim opoznieniem, niemniej wielkie dzieki za zyczenia i odwzajemniam, zwielokrotnione, dla Ciebie i wszystkich Twoich :*

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @Andrzej4 24 grudnia 2020 01:24
28 grudnia 2020 15:23

I tyluż Łask Bożych dla Pana i Panskich bliskich. Z najcieplejszymi myslami :)

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @koproski 24 grudnia 2020 09:50
28 grudnia 2020 15:26

Błogosławionych Świąt ( i po swietach ) dla Pana i bliskich - i naliczniejszych lask na caly nadchodzacy, tak ciekawie sie zapowiadajacy, 2021 :)

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @Magazynier 24 grudnia 2020 17:55
28 grudnia 2020 15:27

Serdecznie dziekuje za zyczenia i naturalnie odwzajemniam sie modlitwa :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować